sobota, 30 listopada 2013

1. Zdenerwowana pani prefekt.

  Hej!
Nazywam się Anita. Mówią do mnie Jadźka. Jak zauważyliście jest to kolejny blog o Huncwotach i wielkiej miłości Lily i Jamesa, o nieodwzajemnionej miłości Severusa, o Remusie który w swojej wilczej postaci przeżywał pełnie w towarzystwie trójki przyjaciół, o zdradzie Petera... i tak dalej. Zapraszam na pierwszy rozdział. Jest to moje pierwsze opowiadanie więc jakby coś wam się nie podobało, czy było za mało opisów to proszę o zwrócenie na to uwagi w komentarzach. 


   Lily Evans była bardzo skrytą osobą. Miała dużo sekretów którymi nie chciała podzielić się nawet z swoimi najlepszymi przyjaciółmi. Była też czarodziejką, w szkole magii i czarodziejstwa - Hogwart. Szkole magii dla czarodziejów, w szkole gdzie wszystko było możliwe. Gdzie znalazła przyjaciół, swoją pasję. Miała też kilka wad, jedną z nich były zaczepki Jamesa Pottera zwanego Rogaczem. Był to jeden z najprzystojniejszych chłopców w całym Hogwardzie. Większość dziewczyn mogłoby oddać swoją różdżkę za randkę z nim. James swoją popularność zawdzięczał swoim karygodnym zachowaniem. Razem z swoimi przyjaciółmi: Remusem Lupinem, Syriuszem Blackiem, Peterem Petigrew otrzymali miano największych psotników w szkolę, prze to stali się jeszcze bardziej popularni, zwani byli Huncwotami. Remus zwany Lunatykiem był przyjacielem Lily, uważała że tylko dzięki niemu Huncwoci nie rozwalili całego zamku który pełnił funkcję ich szkoły. Jak każdy miał swoje tajemnicę. Był wilkołakiem. Każdej pełni przyjmował swoją wilczą postać ale nie wpływało to na jego codzienne zachowanie. Syriusz do którego mówili Łapa natomiast w zachowaniu prawie niczym nie różnił się Rogacza. Tak jak on uwielbiał rozrzucać łajnobomby po korytarzach czy denerwować nauczycieli. Był tak samo przystojny i stał się obiektem westchnień wielu dziewcząt. Petera zwanego jako Glizdogona nie mogło się nazwać przystojnym. Był niski i gruby, Lily uważała że to tylko dlatego że miał szczęście zaprzyjaźnił się z resztą Huncwotów.
  Chociaż James miał wiele fanek starał się za wszelką cenę wybłagać Lily o randkę. Sama nie wiedziała dlaczego mu tak na niej zależy. Zazwyczaj kilka razy na dzień słyszała jego prośbę ,,Evans umówisz się ze mną?''. Może większość dziewczyn zgodziła by się na to ale ona uważała to za żałosne. Wydawało jej się że nigdy nie dorośnie.
 Pietnastoletnia Lily była rzadkiej urody dziewczyną. Siedziała na kocu rozłożonym na trawniku. Rude włosy opadały na ramiona, na jasnej twarzy  rozsypało się mnóstwo piegów. Zielone jak szmaragdy oczy śledziły litery książki ,, Transmutacja IV stopień''. Sierpniowe słońce przedzierało się przez liście brzozy pod którą siedziała. Przyłożyła rękę do czoła żeby chroniąc oczy przed słońcem.
  Dopiero do chwili usłyszała pohukiwanie sowy. Na jednej z gałęzi siedziała szara sowa, pióra sterczały w wszystkie strony, wyglądała na starą, w dziobie trzymała kopertę. W świecie czarodziejów wiadomości przysyłały sowy. Lily od razu skojarzyła że to rodzinna sowa Jamesa Pottera. Sfrunęła na koc upuszczając list. Poznała koślawe pismo Rogacza którym na kopercie wypisane było ,,Lily Evans''. Nie miała ochoty tego czytać, wiedziała że to kolejne żałosne wierszyki. Odrzuciła list na trawę a sowa dziobnęła ją w palec.
-Ej!- krzyknęła chociaż nie za bardzo ją to zabolało.
  Podała sówce herbatnika które jadła a ta zadowolona rozłożyła skrzydła i odleciała. Wróciła do czytania. Dopiero po chwili zobaczyła czarnowłosego chłopaka o ziemistej cerze. Miał na sobie starą i zniszczoną biała koszulę i wyblakłe czarne spodnie. Jego czarne, zimne skierowane były na Lily. Severus Snape przeszedł przez furtkę ogrodu państwa Evans. Ruda posunęła się na kocu żeby zrobić miejsce.
-Cześć- powiedział Severus siadając obok niej.
-Wiesz kto został prefektem Gryffindoru?-zapytała uśmiechając się- Dam ci podpowiedź. Siedzi obok ciebie i powtarzała transmutacje.
-Naprawdę?- zdziwił się.
Lily wyciągnęła z kieszeni szkarłatna oznakę z wielką literą ,,P''.
-Będę mogła w końcu odbierać punkty Potterowi- ucieszyła się i dodała- Jedziesz z moim rodzicami na zakupy na pokątną?
Severus tylko pokiwał głową.
    Lily i Severus w doskonałych humorach weszli do Dziurawego kotła. Rodzice Rudej szli za nimi, skierowali się na zaplecze gdzie Severus stuknął różdżką w jedną z cegieł otwierając przejście na ulicę Pokątną. Jak zwykle Pokątną zapełniona była czarodziejami. Kolorowe wystawy różniły się od mugolskich tym że przedstawiały zupełnie inne produkty. Były tam kociołki, różdżki, magiczne księgi, miotły wyścigowe. Lily sprawiła sobie komplet nowych szat i kupiła w księgarni ,,Esy Floresy'' nowe książki. Severus natomiast musiał iść do sklepu z używanymi księgami ponieważ nie miał za dużo pieniędzy. Kupili też komplet nowych piór i pergamin.
   Państwo Evans postanowiło odpocząć po zakupach a Lily i Severusowi pozwolili aby przez półtora godzinny pochodzili po ulicy Pokątnej. Poszli więc do Dziurawego kotła na butelkę kremowego piwa. Potem udali się do lodziarni Floriana Fortscue. Właśnie mieli zająć stolik kiedy Lily ujrzała samotnie siedzącego chłopaka z rzadkimi, blond włosami. Był strasznie blady, policzki zdawały się zapadać.  
-Remus!-krzyknęła Lily machając do chłopca.
-Lily!-odmachał jej Remus – Choć!
Ruda podeszła do niego i przytuliła go jak brata. Na twarzy Severusa pojawił się grymas niezadowolenia. -Mam nadzieję że za nie długo nie zjawi się tu Potter- powiedziała Ruda siadając obok Remusa- Siadaj Sev.
Severus usiadł niepewnie, jakby bał się że znowu zostanie ofiarą jakiegoś kawału. 
-Będą za dziesięć minut, James miał nadzieję że cię spotka.
Lily prychnęła.
Drzwi do lodziarni otworzyły się i weszli dwaj chłopcy. Pierwszy wszedł Syriusz Black z ciemnymi włosami nonszalańsko opadającymi na ramiona. Jego czarne oczy patrzyły na Jamesa Pottera który opowiadał mu o nowych modelach mioteł. Miał on orzechowe oczy ukryte za okrągłymi okularami i brązowe włosy które co chwile mierzwił. Gdy tylko wszedł Lily poczuła dziwne ukłucie.
-Lunatyk!- przywitał Lupina Syriusz – Ooo… Smarkeus! –dodał z pogardą
-Hej Lily- powiedział James i dosiadł się koło niej mierzwiąc włosy- Przepraszam że musiałaś czekać ale Łapa musiał się wystroić.
-Ale jesteś śmieszny Potter- warknęła Ruda.
-Smarkeusie-zwrócił się do Severusa Łapa – Wolisz być oblany atramentem czy zamknięty w zbroi?
-Odczep się-warknął Snape.
- Do zobaczenia Remusie- pożegnała się Lily.
-Ej!- powiedział głośno James- A mi nawet cześć nie powiesz?
-Spadaj Potter- warknęła Lily i razem z Severusem ruszyła do wyjścia
James wyciągnął z torby Syriusza łajnobombę i rzucił prosto w tył głowy Snapa. Wszyscy klienci wybuchnęli śmiechem. Lily była tak wkurzona na Jamesa, nie wiedziała co robi był to po prostu odruch. Podeszła do Rogacza i wepchała mu w twarz nie dokończonego loda czekoladowego. Syriusz wybuchnął śmiechem przypominający szczekanie psa.
-Smacznego Potter!-krzyknęła po czym wyszła z lodziarni.
-Przytkaj się Łapo i podaj mi serwetkę!-warknął James.
-Lepiej idź do łazienki- wydusił z siebie Remus nie mogąc powstrzymać śmiechu.
  Rogacz szybko wstał i zniknął w drzwiach toalety przeklinając pod nosem.
  Lily siedziała na podłodze w łazience w Dziurawym kotle w czasie gdy Severus płukał włosy w kranie. Patrzyła w podłogę myśląc o tym jak przed chwilą upokorzyła Pottera.
-Przepraszam-przerwała ciszę Ruda.
  Severus nie mógł znieść tego że to Lily zareagowała na to co zrobił James. I ona jeszcze go przepraszała. Nie wiedział czy ma być zły na siebie czy na nią. Na rudowłosą osóbkę na której tak bardzo mu zależało.
-Wiesz ja może wrócę do domu proszkiem Fiuu- powiedział Snape i wyszedł z łazienki
Wielkie, zielone oczy Lily zalały się łzami, kryjąc twarz w dłoniach pobiegła da ulicę pokątną i siadła w na jednej z ławek. Czy Sev był na nią aż tak zły? Siedziała tak rozmyślając, ku swojemu przerażeniu wywnioskowała że myśli za dużo o Jamesie. Poczuła jak ktoś obejmuje ją ramieniem, nie jak chłopak, jak brat. Spojrzała w bok, to był Remus.
-Lily co się stało?-zapytał ją.
-Severus jest na mnie wciekły, a do tego jeszcze James który…-przerwała gdy wymieniła imię Pottera.
-Postaw przed sobą pytanie i odpowiedz szczerze-powiedział Remus- Czy tu chodzi tylko o Snapa?
  Lily wydawało się że czyta w jej myślach. Próbowała odpowiedzieć na to pytanie, ale nie mogła. Sama nie wiedziała jakim uczuciem darzy Pottera. Nie potrafiła przyznać sobie że często wieczorami rozmyśla o tym chłopcu. Jego orzechowych oczach i potarganych włosach.
  Tak naprawdę zawsze na jego pytanie ,,Evans umówisz się ze mną?' chciała odpowiedzieć ,,tak''. Miała pewność że James chce tylko się z nią umówić żeby udowodnić że żadna dziewczyna mu nie odmówi.
Dlaczego zakochani mają zawsze problemy- pomyślała.





3 komentarze:

  1. Bardzo fajny rozdział ;) Fajna akcja Lily jak rzuciła lodem w Jamesa xD
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie
    Aleksja

    OdpowiedzUsuń
  2. Najpierw chcę ci podziękować za komentarz na moim blogu- naprawdę poprawiłaś mi humor. Wiem z doświadczenia, że nic bardziej nie wspomaga weny niż komentarze. Tak wiec jeszcze raz dziękuję :*
    Jako pierwszy rozdział ten rozdział spisał się świetnie :D. Opisywał uczucia głównej bohaterki, przedstawił jej wcześniejszą sytuację, opowiedział o jej ciężkim położeniu z Jamesem, o przyjaźni ze Snape' em... To naturalnie na plus, bo nie przepadam za blogami, które podaja nam wszystko "na tacy" i zakładając, że każdy zna tę szablonową opowieść, przechodzą do głównej akcji, kompletnie usuwając wszelkie uczucia i przemyślenia bohaterów, moim zdaniem właśnie takie przemyślenia są najciekawsze i ukazują nam umiejętności autora :D. Poradziłaś sobie naprawdę dobrze, tym bardziej, że to twój pierwszy blog, tylko tak dalej :*.
    Nie przepadam ze Snape' em, a tym bardziej za jeog relacją z Lily, bo jestem wielkim Jilowcem i najchetniej czytałabym o nich od rana do wieczora. Fajnie ukazałaś ich relację, która się w gruncie rzeczy zrodziła z nienawiści- moment z lodem- epicki :D. Cieszę się, że Lily już zaczyna powoli coś czuć do Rozchochrańca i że nie będzie u ciebie jakimś podłym, pozbawionym uczuc monstrum, jakim jest na niektórych blogach :D. Na plus też jej charakterek- moim zdaniem ona powinna być taka jak jej głosy- ognista :D.
    Króciutki rozdział, ale to pierwszy, więc to zrozumiałe. Nie przynudziłaś, nie pędziłaś z akcją, skończyłas zgrabnie- naprawdę bardzo dobrze sobie poradziłaś. Nie mogę się doczekać, czym mnie zaskoczysz w przyszłych rozdziałach.
    Pozdrawiam,
    Abigail.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dopiero zaczęłam czytać i zapowiada się całkiem ciekawie. :) Mam nadzieję ,że uda mi się przeczytać resztę. :)

    OdpowiedzUsuń