sobota, 8 marca 2014

Przeprosiny

Przepraszam was  że już długo nie dodaje rozdziału. Tak wiem jestem leniwa. Nie mam weny... to też.
Więcej czasu poświęcam swojemu nowemu blogowi http://dzieci-zywiolow333.blogspot.com/, zapraszam bo przynajmiej tam rozdziały są dodawane reguralnie. Kolejny rozdział postaram się dodać jak najszybciej na ,,Pokochaj Huncwota''

piątek, 31 stycznia 2014

13. Bal cz.2

-Zatańczysz?- zapytał James Lily.
Dopiero teraz partner Rudej zostawił ją na chwile samą co Rogacz dobrze wykorzystał.
-Potter, dlaczego miałabym z tobą zatańczyć?- zdziwiła się.
-Bo po coś się uganiam za tobą przez pięć lat- odpowiedział z Huncwockim uśmieszkiem i zanim się zorientowała pociągnął ja za rękę na środek parkietu.
-Wiesz że mnie denerwujesz- powiedziała kiedy obiął ją w tali.
Muzyka nie była wolna przez co Ruda uniknęła przytulańca, ale też nie za szybka. Robiła wszystko by na niego nie patrzeć. Chociaż wzrok skierowała nad jego ramieniem czuła że cały czas patrzy jej w oczy.
-No Potter, ja już idę- powiedziała ale on tylko się uśmiechnął.
-Pierwszą zasadą Huncwota jest nie zostawianie panien w środku tańca- wyrecytował.
-Ale to nie TY mnie zostawisz tylko JA.
-Ale nie musisz mnie zostawiać. Bądź z siebie dumna zatańczyłaś z…- tu zrobił przerwę i przychylił ją w tańcu.- …z najprzystojniejszym chłopakiem w szkole.
Lily była za bardzo przerażona tym jak twarz Pottera jest blisko niej żeby coś powiedzieć. Jego usta zbliżały się coraz bardziej ale gdy tylko to zauważyła od razu odskoczyła od niego.
-Możesz dać sobie spokój z tymi numerami- warknęła po czym obróciła się na pięcie i poszła na drugi koniec sali.
James nie przejął się za bardzo zachowaniem Lily. Przecież nie raz, nie dwa próbował ją pocałować co kączyło się kłótnią. Odnalazł wzrokiem siedzącego przy jednym stoliku Syriusza a koło niego siedziała Veronika i paplała coś do niego. Oczywiście widząc Łapę wcale mu się nie podobał jej wykład. Z powodu braku innych pomysłów poszedł w stronę przyjaciela. Gdy był już blisko Syriusz posłał mu spojrzenia znaczące ,,ratuj’’.
-No Ver muszę teraz pogadać o ważnych sprawach Huncwotów- powiedział kiedy Rogacz był już przy stoliku.
-Mi też możecie powiedzieć- zatrzepotała rzęsami.
-Trzeba byś kimś ważnym żeby gadać o tych sprawach- warknął do niej.
W oczach blondynki natychmiast zaszkliły łzy i wybiegła z wielkiej Sali.
-No stary masz spokój na cały bal- mruknął do niego James i usiadł na zwolnione miejsce.
-W końcu- westchnął i oparł się łokciami o stół.
-Wiesz skoro Evans mnie olała… Trzeba wymysłić jakiś kawał który na zawsze pozostanie w kartotekach i pamięci Filcha.
-Nie chcę mi się- mruknął Syriusz.
-Łapa no, nie bądź przymuł- warknął do niego na co przyjaciel oparł głowę o stół i schował ją w dłoniach.
-Nic mi się nie chcę, chcę już zaspać…
-Ty jesteś chory? Albo ktoś ci mózg podmienił? Albo zjadłeś coś nie świeżego?- pytał James kiepsko udając ton zamartwionej babci- Albo… już wiem! Zakochałeś się.
-Nie ja tylko Vicktoria i to z fatalnymi skutkami.
Rogacz parsknął w niego piwem kremowym.
-On-na s-s-s-ię w tobie zakochała?- wyjąkał.
-Nie we mnie- powiedział- W Regulusie.
James tylko zaśmiał.
-Pierwsza gryfonka która pokochała ślizgona- zażartował- To że z nim poszła na bal to nic nie znaczy.
-Myślisz że tylko o to mi chodzi- warknął- Ona całowała go.
Rogacz tylko patrzył w niego z opadnietą szczęką.
-Widziałem ich. To jest zdrada Huncwotów. Zadawała się nami i ślizgonami.
-Ty mówisz serio?- James nadal nie mógł się otrząść z szoku.
-A co nie słyszałeś?- powiedział sarkastycznie.
-Ta Vicky?
-Nie z marsa- warknął.
-Ja tam zawsze myślałem że dziewczyny są z Wenus- zaśmiał się.
-Czy ty mnie wogulę słuchasz? Myślałem że trochę bardziej myślisz o moim podejściu do rodziny.
-No sory- mruknął- Wiesz Vicky uchodziła za moją koleżankę, ale ona z tym gnojkiem? Jeśli ma się z nim zadawać to mam ją gdzieś w huncwockich czterech literach.